Na Lwiej Ziemi nastał dzień. Dzień strasznie ponury i brzydki. Chmury kłębiły się na całej Sawannie, nie było widać ani jednego strumienia słońca.
-Chyba nastała pora deszczowa- powiedziała majordonuska Lily do królowej- Zauditu
-Ta...- odpowiedziała odpowiedziała nieprzytomnie Zauditu, rozglądając się wszędzie- Lily, nie wiesz gdzie się podziały wszystkie lwy?
-To królowa o niczym nie wie?
-O czym nie wiem?- zapytała zaniepokojona Zauditu- Gdzie jest Mohatu i inny, czemu zostały same lwice. Gdzie oni są?-zaczęła panikować królowa
-No, dziś jest jest... walka
-Co? Kiedy, w południe?
-Ni...nie. Zaczęła się o świcie!
-To jak ja długo spałam? Dlaczego Mohatu nic mi nie powiedział? Gdzie jest Uru i Izuaru?
-Poszły poznać z Elanną i Uzuri małego Natu.
-Aha-powiedziała nieco uspokojona Zauditu- jaka walka? - zapytała po chwili
-Ta z Elosem i hienami...
-Jak to? Czemu ja nic nie pamiętam... Gdzie ja wczoraj byłam? Co mi się stało? Co to jest?- zauważyła ślady krwi i zadrapania oraz ślady zębów na łapach- Czemu wszystko mnie boli? Co ? Gdzie ? Jak? Kiedy? Wytłumacz mi to!- Krzyczała, panikowała królowa
- Spokojnie. Wczoraj wasza wysoka mość poszła na spacer- tłumaczyła Lily- Nie wiem jak daleko królowa zaszła, ale król po swoim powrocie z Tasabim kazał mi cię szukać... bo nie waracałaś.
-I?
-I gdy tak szukałam znalazłam królową przy granicy... Byłaś nieprzytomna i ledwo żyłaś... Prawdopodobnie Elos cie zaatakował... Było bliżej do Rafikiego niż do Lwiej Skały więc poprosiłam go o pomoc. On opatrzył waszą wysoką mość i zaniósł do domu... Król Mohatu nic nie mógł królowej powidzieć bo byłaś nieprzytomna, kazał przekazać, że Elos ma roszczenia o tron i albo ustąpimy albo walka i nasz król oczywiście nie podda się i wszyskie samce są teraz na wojnie...
-Już wszytko rozumiem
Nagle do groty wbiegły księżniczki z Elanną i Uzuri
-Mamo, mamo- krzyczały księżniczki- już się obudziłaś!!! Poznaliśmy Natu
- I jak?- zaptała
-Jest taki fajny, taki śmieszny- mówiła Izuaru- ale jeszcze nie mówi, nie chodzi nawet nie widzi-opowiadała podekscytowana lwiczka
-Pani Sara powiedziała, że jutro też możemy go odwiedzić- powiedziła Elanna
-To cieszę się, że się dobrze bawiłyście... ale teraz pora na po południową drzemkę.
-Musimy? -powiedziały błagalnym tone siostry
-Oczywiście chyba, że chcecie iść wcześniej spać? JEszcze przed zachodem słońca. Patrzcie na Uzuri ledwo trzymie się na łapkach od tych waszych zabaw...
- Nie, nie już śpimy- powiedziała Uru po czym zwróciła się do koleżanek- No to narazie... Wy pewnie też musicie iść spać?! Narazie!
- Pa- powiedziała Uzuri
-Cześć- pożegnała się Elanna- spotkamy się jeszcze po jedzeniu
-Oczywiście- powiedziała Izuary- Pa, pa
Po czym położyły się wygodnie w oddzielnej grocie przeznaczonej dla rodziny królewskie, ponieważ w Lwiej Skale znajdowała się jedna jaskinia podzielona na pół przez ścianę. Większa część była dla poddanych ale ta mniejsza i jaśniejsza, była dla Mohatu i jego rodziny. ( Wiem w filmie było inaczej, ale jest to mój blog i mogę sobie pisać co chcę na podstawie filmu, załóżmy, że później ta ściana się zburzy;)
__________________________________________________________________
Koniec części I
Niestety bardzo się zawiodłam na moich czytelnikach, chociaż wiem jedno,
prawdopodobnie 5 osób czytało ten post,